Trzymajmy się morza
Stanisław Staszic

Kołobrzeski Park Jedności Narodowej otrzymał imię Antoniego Szarmacha

W lipcu tego roku radni przyjęli uchwałę nadającą imię kołobrzeskiego społecznika Antoniego Szarmacha. Inicjatorem nadania jego imieniem parku na Jedności Narodowej była Fundacja Historia Kołobrzeg oraz wicestarosta kołobrzeski z radnymi Nowej Lewicy. 7 października w gronie przyjaciół, rodziny, znajomych i samorządowców odsłonięto pamiątkową tablicę. Podczas uroczystości padło wiele ciepłych słów w kierunku pana Antoniego. Laudację wygłosił Marek Padjas prezes kołobrzeskiego Oddziału Ligi Morskiej i Rzecznej, wieloletni przyjaciel i współpracownik. W swoim wystąpieniu powiedział:

,,W tym trudnym, naznaczonym rozmaitymi lękami czasie, przypadł mi w udziale zaszczyt oddać cześć naszemu nieodżałowanemu Antoniemu Szarmachowi.

Pragniemy dziś upamiętnić jego dokonania w sposób nieszablonowy, okazać uznanie, jako Osobie, która zapisała się złotymi zgłoskami w dziejach naszego miasta, powiatu, regionu, nie szczędząc osobistego zaangażowania i serca w pracy dla wspólnego dobra, dając dowody głębokiego przywiązania do tradycji i spełnianej misji szczycącej się zasługami dla lokalnego środowiska.

Park otrzyma nazwę Antoniego Szarmacha na podstawie uchwały Rady Miasta Kołobrzeg. Na wniosek wicestarosty i grupy Radnych Rady Powiatu oraz Fundacji Historia Kołobrzegu. Pamięć i Tożsamość Miasta.

Tym symbolicznym gestem chcemy wyrazić głęboką wdzięczność, uhonorować Jego wybitne zasługi dla naszej społeczności poniesione nie dla próżnej chwały, ale z pokorą wobec dokonań poprzedników i jakże wymagającego dzieła, którego owoce dopiero zaczynamy kosztować.

Był nauczycielem, pedagogiem, wychowawcą, instruktorem ZHP, kierownikiem, dyrektorem, inspektorem oświaty, radnym wszystkich kadencji w Radach Miasta i Powiatu, przewodnikiem PTTK, a nadto oddanym bez reszty członkiem Ligi Morskiej i Rzecznej, w której przez ponad 20 lat był prezesem.

Starożytna dewiza ,,hominem te memento” nie jest w wypadku Antoniego zapomnianą notatką z wykładów, która wypada przypadkiem z przeczytanej w młodości książki, bo młodość myśli, ducha i marzenia nie opuszczały go w latach dojrzałych i wiodły ku nowym wyzwaniom.

Jemu zawdzięczamy wiele sztandarowych  imprez  jak chociażby wyścigi smoczych łodzi na Parsęcie, jazda rowerem po desce na wodzie.

Kochał przyrodę. Cykliczna audycja ,,Drzewa Pana Antoniego” uświadomiła wielu z nas, jakie bogactwo mamy w zasięgu ręki. Kierował komitetem społecznym ratującym zabytkowy kościółek w Unieradzu. Był pomysłodawcą i realizatorem uroczystości nadania imion najstarszym drzewom w powiecie. Antoni był rannym ptaszkiem i  jak donoszą mi znajome sikorki, biegając o szarówce po Kołobrzegu, budził zaspane wróble, drozdy, zięby, trznadle i czyżyki. Dzwonił dopiero potem.

Kochał ludzi. Szczególny czas poświęcał dzieciom. Tym najbardziej bezbronnym, tym którym wędruje się trochę trudniej.

Był naszym liderem i w dziesiątkach przedsięwzięć wspomagali Go liczni przyjaciele. Szczęśliwy los sprawił, że miałem i ja swój skromny udział w ich realizacji. Użyć tu wypada tego integrującego zaimka MY, bowiem nie on jeden dał się zauroczyć tym pięknym okolicom i spędzał tu daleko więcej czasu, niźli wynikałoby to ze zwykłych obowiązków. Ojczyzna to nie tylko miejsce, ale i ludzie, którzy dzielą swoje pasje, poglądy i marzenia. Wypada mi więc w tym miejscu przemówić w imieniu licznej grupy przyjaciół i kolegów, którzy poczuwają się wobec Antoniego do długu wdzięczności i chcieliby go w ten symboliczny sposób, choćby w niewielkiej cząstce spłacić.

Lista tych dokonań jest długa, sprawy kołobrzeskie, choć dla nas najważniejsze nie mogą przysłonić faktu, że jedynie stajemy tu w kolejce z naszym głosem uznania i wdzięczności. Nasze Serce tylko w innej skali może się równać np. z Pierścieniem Hallera, Medalem Komisji Edukacji Narodowej, czy przyznanym Mu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w pracy na rzecz społeczności lokalnych.

Antoni nie odpuszczał – nic dodać, nic ująć – życie niosło tyle dalszych wyzwań, z którymi zapewne z własnego wyboru chciał się mierzyć. Tyle wciąż pomysłów, zadań i spotkań – tyle kilometrów do przebiegnięcia, czy przejechania!

Na tej jednolitej spiżowej bryle są też pewne rysy. Taką słabością jest przywiązanie do jednej marki roweru, której tu nie muszę wymieniać. Słynna damka przeszła do historii. To na niej przemierzał kołobrzeskie ulice. Ona była mu wierna i jak żona marynarza spokojnie wypatrywała jego powrotu.

Kiedy już odsłonimy tablicę Antoniego i będziemy wspominać tamten czas przejdźmy się alejkami, może tam pomiędzy drzewami mignie nam znajoma postać na rowerze, lub nad brzeg morza i popatrzmy na horyzont. Może dostrzeżemy tam, ten samotny biały żagiel.

Nie mówimy więc:

Żegnaj!, a tylko: Do widzenia! ― choć przecież dobrze, wiemy, że, czas ściele się kolejną smugą cienia…”

Piękne słowa o swoim Ojcu powiedziała córka Olga, która porównała go do sosny, która musi walczyć nie tylko z wiatrem, ale i innymi roślinami. Sosna stara się żyć z nimi w symbiozie. Takim był Antoni Szarmach, który łączył i budował. Głos zabrała również Anna Mieczkowska prezydent Kołobrzegu i Jacek Kuś wicestarosta kołobrzeski.

 

Wykonawca: