Trzymajmy się morza
Stanisław Staszic

Ryszard Waśkowski Kawaler Krzyża LMiR ,,Pro Mari Nostro” odszedł na wieczną wachtę.

Śmierć Rysia jest dla nas ciosem.

Córka straciła ukochanego Ojca, Wnuk – Dziadka.

My wszyscy kogoś bliskiego

Śmierć stawia nas w obliczu bezsilności,

która nas obezwładnia i zabiera w nieznane.

A kiedy pojawia się kradnąc ukochaną osobę,

przeszywa serce bólem i odznacza w nim swoje piętno,

które przypomina nam stale jacy jesteśmy wobec niej bezsilni.

 

Ryszard Waśkowski całe swoje dorosłe życie związał ze służbą. Najpierw w jednostkach Wojska Polskiego, a od 1988 roku z Zespołem Szkół Morskich im. Polskich Rybaków i Marynarzy w Kołobrzegu. Zawsze był blisko młodzieży. Jako oficer szkolił młodych żołnierzy. Po przejściu do rezerwy został wychowawcą w internacie. Wychowawcą w pełnym tego słowa znaczeniu.

Ryszard zmagał się z problemami zdrowotnymi, czasem z odrobiną czarnego humoru mówił o swoich ograniczeniach. Z racji postury nazywano go Foką. Kolekcja maskotek z wizerunkiem tego miłego zwierzaka ozdabiała jego gabinet. Podchodził do tego z ogromnym humorem. Umiał też słuchać o kłopotach innych, dzięki temu wielu wiedziało, że może śmiało porozmawiać o swoich problemach. Szacunek dla drugiego człowieka, pogoda ducha, wzmacniają cechy dobrego nauczyciela i wychowawcy. Wszyscy mieli do niego ogromne zaufanie. Przykrym zaskoczeniem było Jego nagłe odejście.

Piękne życie – to życie dla innych, rodziny, przyjaciół, uczniów.

Rysiu był nie tylko kolegą, ale serdecznym Przyjacielem. Od niego doznaliśmy wiele dobrego. Szkolny internat był dla wielu drugim domem. Foka niejednemu uratował ,,skórę”. Podczas zlotów jungów ligowcy poznali go jako dobrą duszę. Każdemu zorganizował nocleg, każdego nakarmił. Wiedział o wszystkich bolączkach i problemach. Potrafił znaleźć rozwiązanie i doprowadzić sprawę do szczęśliwego końca.

Był ciepły, rzetelny, dowcipny, uśmiechnięty. W tym potężnym ciele kołatało gołębie serce i duża wrażliwość. Każdemu udzielał pomocy i życzliwego wsparcia. Jego śmierć zaskoczyła nas w najmniej oczekiwanym momencie. Stało się to niespodziewanie. A my jeszcze tyle chcielibyśmy Mu powiedzieć, podziękować (za późno). Można odejść na zawsze by stale być blisko.

Wystarczy moment skupienia a powraca wszystko, czym nas obdarował. Jego spokojny głos przyciągał uwagę, Jego powściągliwy humor, trafny, choć dyskretny jeszcze brzmi w naszej pamięci.

Największą wartością w życiu jest nie to co się posiada, ale to kogo się ma przy sobie, czasem wystarczy tylko czyjaś obecność by wszystko inne potoczyło się inaczej. Są w życiu trzy rzeczy, które nigdy nie powinny zostać złamane: serce, przyjaźnie, obietnice.

Serdeczne wyrazy współczucia Rodzinie oraz wszystkim bliskim naszego przyjaciela Ryszarda Waśkowskiego.

Koleżanki i Koledzy z Ligi Morskiej i Rzecznej

Wykonawca: